Troszeczkę pobłądziłem, ale tylko odrobinę. Nie skręciłem tam gdzie powinienem a nie chciałem zawracać na drodze i tak trafiłem do Passchendaele. W zasadzie miałem tylko zawrócić, no ale miasteczko to szansa na kawę. I ciastko. Kawiarenka była otwarta od 14 więc była też okazja do pozwiedzania …bardziej chyba wioski niż miasta. No i na rynku stały tablice ze zdjęciami miejscowości z czasów IWŚ. W zasadzie tylko morze ruin: sterty cegieł, deski, błoto, leje po pociskach…nic więcej. A na ratuszu tablice pamiątkowe – jedna z nich poświęcona żołnierzom Pierwszej Polskiej Dywizji Pancernej gen. Maczka która wyzwoliła Passchendaele we wrześniu 1944. A niedaleko obelisk ku czci żołnierzy kanadyjskich którzy to samo zrobili w 1917.