Geoblog.pl    Archi    Podróże    Polska - Kujawy i Pomorze    Świecie - zamek krzyzacki
Zwiń mapę
2010
02
paź

Świecie - zamek krzyzacki

 
Polska
Polska, Świecie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 220 km
 
Dojechalismy do Świecia - wieza zamkowa widoczna z daleka. Niestety - tu sezon letni zakonczyl sie jakis czas temu i zamek zamkniety na zamek patentowy. Zrobilismy runde dookola, Jagoda Lee pomarudzila troszeczke ze taka fajna wieza a ona nie moze na nia wejsc - taaa, bylo kilka warunkow do spelnienia zeby panna Lee pojechala w trase: jednym z nich jest zezwolenie na wdrapywanie sie na co wyzsze zamkowe wieze. A tu klops - zaknieta. A wieza ogromna - budzi podziw i jako ze stoi po drodze do kilku innych miejsc to pewnie jeszcze tu wrocimy w lecie - fotki beda lepsze a i na wieze bedzie mozna sie wdrapac.

Za zamkipolskie.com:



Pierwszym założeniem obronnym na terenie współczesnego Świecia był gród książąt pomorskich, umiejscowiony prawdopodobnie na nadwiślańskich stokach zwanych Diabelskimi Górami. Funkcjonował on do roku 1243. W związku ze zdobyciem w nocy z 3 na 4 grudnia 1242 przez Krzyżaków pobliskiego grodu w Sartowicach, książę Świętopełk II podjął decyzję o przeniesieniu swej siedziby w nowe, dogodne do obrony miejsce. Wybór padł na obszerny półwysep, położony nisko w widłach rzek: Wisły oraz Wdy. Wbrew planom dowódców zakonnych, którzy zbrojnymi podjazdami starali się nie dopuścić do realizacji działań budowlanych, szczęśliwie udało się je ukończyć i przez kolejne 60 lat potężna jak na ówczesne standardy warownia służyła za książęcą rezydencję, piastując nawet przez pewien okres funkcję stolicy XIII-wiecznego Pomorza.

W 1308 roku Krzyżacy zdobyli Gdańsk i wtedy rozpoczął się okres ich niepodzielnego panowania na Pomorzu Wschodnim. Po zajęciu Tczewa w sierpniu 1309 przystąpili oni do oblężenia Świecia - jedynego już wtedy polskiego grodu w tym regionie. Oblężeniem dowodził mistrz krajowy pruski Henryk von Plotzke, natomiast wśród obrońców znaleźli się dwaj bratankowie Władysława Łokietka, książęta Przemysław i Kazimierz oraz rycerstwo polskie i pomorskie pod dowództwem Bogumiła Leszczyca. Gród był dobrze umocniony, więc obok tradycyjnych metod artyleryjskich oblegający próbowali równocześnie stosować rozgrywki psychologiczne: Wzniósłszy na wprost grodu szubienice zapowiedzieli książętom Przemysławowi i Kazimierzowi, oraz innym rycerzom broniącym zamku, że po zdobyciu warowni, co ich zdaniem mogło nastąpić lada dzień, ukarzą ich szubienicą, jeśli grodu nie wydadzą. I by tym więcej nastraszyć obrońców grodu, codziennie wieszali dwu, trzech lub więcej schwytanych we wsi. Taki widok nikogo jednak specjalnie nie wzruszał, przy okropnościach wieków średnich nie stanowił też żadnej nader okrutnej atrakcji, nie przyniósł więc oczekiwanych rezultatów. Oblężenie trwało nadal. Równowagę sił zakłócił dopiero niecny sabotaż jednego z obrońców, Andrzeja Cedrowicza, który przekupiony krzyżackim złotem przecina sznury kusz oraz psuje i łamie cały rynsztunek wojenny. Mistrz oraz całe wojsko ucieszone tą nowiną z większą odwagą zabiera się do zdobywania warowni. Zbudowawszy wieże przewyższające wały grodu, mistrz podsunął je w jego sąsiedztwo od tej strony, z której gród ten nie jest oblany rzeką, i widząc, że jest bezpieczny od pocisków - co zresztą potwierdziło doświadczenie - zaczął atakować ciągłymi, silnymi szturmami. Sytuacja oblężonych stała się tak zła, że obawiając się o własne losy po coraz bardziej prawdopodobnej przegranej zawarli oni z Krzyżakami układ o honorowej kapitulacji. Pod koniec września Bogumił wraz z rycerstwem opuścił bezpiecznie Świecie i pokornie udał się do Polski.

Komturstwo w Świeciu założono prawdopodobnie we wrześniu 1317. Jego inicjalnym zwierzchnikiem był Dietrich v. Lichtenhein. Wstępnie główną siedzibą komtura był pomorski gród, jednak już około 1335 ówczesny komtur Konrad von Bruningsheim rozpoczął czynności przygotowawcze i murowanie nowego zamku konwentualnego. Prace zasadnicze prowadził w latach 1344-50 komtur Gunter von Hohenstein i mimo, iż datę końca budowy ustala się na lata około 1350, to czynności te praktycznie ciągnęły się jeszcze do końca XIV wieku, o czym świadczy zapis w inwentarzu komturii z 1392 mówiący o dużej produkcji materiałów budowlanych. Warownia w Świeciu uważana była w tamtych czasach za kluczową w systemie obronnym południowej granicy krzyżackiego Pomorza Gdańskiego, a komturstwo świeckie należało do najbardziej wpływowych w całym Państwie Zakonnym - jego roczny dochód w okresie największej prosperity wynosił około 800 kilogramów srebra (4000 grzywien). W 1396 roku zamek wyposażony był w 5 dział i 400 ołowianych pocisków, 2 duże bombardy z 48 kamiennymi kulami, 120 inne kamienne kule oraz 4 worki prochu. W 1411 dozbrojono go w 8 ręcznych puszek, 3 taraśnice, 5 dział i 5 beczek prochu. W arsenale znajdowało się ponadto 150 kusz i 15 tysięcy bełtów, komturia dysponowała też 58 końmi. O strategicznym znaczeniu twierdzy może świadczyć fakt, że już w 1377 roku wyposażono ją w broń palną; był to wtedy drugi chronologicznie krzyżacki zamek (po Lipieńku), któremu dowództwo zafundowało taką śmiercionośną nowinkę.

Podczas wielkiej wojny z Polską (1409-1411) funkcję komtura Świecia pełnił Henryk von Plauen. W okresie bezpośrednio poprzedzającym Grunwald w rejonie miasta operował oddział polski pod dowództwem Jana Brzozogłowego, który 5 lipca 1410 pokonał w jednej z potyczek formację zakonną, kładąc trupem m.in. pięciu rycerzy braci. Być może działania tego niewielkiego oddziału miały wpływ na spóźnienie się Plauen'a na pole bitwy grunwaldzkiej, co nie tylko być może pozwoliło mu ocalić życie, ale też otworzyło drogę do dalszych awansów i zaszczytów. Na wieść o wielkim pobiciu czym prędzej wyruszył on do Malborka, organizując na miejscu skuteczną obronę stolicy przed triumfującymi wojskami Jagiełły. Dzielna i zdecydowana postawa komtura została doceniona przez konwent, który w 1410 roku mianował go wielkim mistrzem zakonu, następcą tragicznie zmarłego Urlicha von Jungingen. Sam zamek w Świeciu, dowodzony w zastępstwie przez Michała Kuchmeister - również przyszłego wielkiego mistrza - podobnie jak stołeczny Malbork podczas tej wojny nie skapitulował, a wojska polskie zadowolić się musiały zajęciem miasta, nad którym zarząd obiął starosta bydgoski Dobiesław Puchała. W wyniku uregulowań pokojowego traktatu toruńskiego z 1411 Zakon zrzekł się ziemi dobrzyńskiej i Żmudzi, ale całe Pomorze, w tym również Świecie pozostało w rękach krzyżackich. Działania wojenne w granicach komturii miały miejsce również podczas wyprawy wojsk husyckich i polskich na Pomorze Gdańskie w 1433 roku. Zamek nie był wówczas zdobywany, ale fakt wynajęcia do jego obrony polskich marynarzy, którzy stanowili dwie trzecie załogi, spędzał sen z powiek miejscowego komtura Henryka Marschalika podejrzewającego, że wspomniani marynarze chętniej byliby u kacerzy (husytów) niż tutaj.


WOJNA TRZYNASTOLETNIA 1454-66

Problemy kadrowe Krzyżaków okazały się dużo poważniejsze w chwili, kiedy skupiła się na nich nienawiść stanu mieszczańskiego, obwiniającego Zakon o wysokie podatki i inne zabiegi, obniżające tzw. jakość życia. W przeddzień wybuchu wojny trzynastoletniej, na początku stycznia 1454 roku w twierdzy znajdowało się tylko pięciu braci zakonnych i piętnaście osób służby. Komtur Erchard von Gansrode uznał wówczas sytuację za tak poważną, że spakował skarbiec i wyjechał do Malborka, skąd nigdy już nie wrócił. Siły związkowe pod dowództwem Ottona Machwica, Jana z Turznic i Janka z Targowiska rozpoczęły oblężenie zamku 6 lutego i niespełna po dwóch tygodniach odniosły spodziewany sukces; wymęczona załoga 19 lutego zgłosiła gotowość kapitulacji. Następnego dnia komtur domowy w zamian za gwarancje nietykalności przekazał warownię w ręce dowódców polskich, a ci zaś oddali ją pod opiekę biskupa włocławskiego.
Po pięciu miesiącach względnego spokoju 10 lipca 1454 grupa zaciężnych z Gniewu pod rozkazami komtura gniewskiego Hansa Remchingena dokonała niespodziewanego szturmu na miasto, zabijając burmistrza i biorąc w niewolę mieszczan i rezydujące tam polskie rycerstwo. Krzyżacy zrezygnowali wtedy ze szturmu na zamek i biorąc ze sobą jeńców powrócili do Gniewu. Warownię dzierżawił wówczas wojewoda brzeski Mikołaj Szarlejski i podkomorzy dobrzyński Jan Kościelecki. Później przeszła ona w drodze królewskiej nagrody w ręce czeskiego najemnika Oldrzycha Czerwonki, który rozpoczął kontrolę żeglugi na Wiśle, co poważnie uderzyło w transporty krzyżackie i zapewne stało się przyczyną dramatycznych wydarzeń nocy z 10 na 11 listopada 1460. Wtedy to oddział zakonnych komandosów pod rozkazami Czecha Bernarda Szumborskiego przepłynął Wisłę i z pomocą przekupionego wartownika 46 żołnierzy wdarło się po linie na mury, szybko zdobywając zamek wysoki i wieżę. Załoga polska wycofała się na podzamcze, paląc za sobą drewniany most na fosie, uniemożliwiając w ten sposób dalszy atak ludzi Szumborskiego. Pierwsza pomoc nadeszła pięć dni później od lojalnych Polsce Torunian, którzy przybyli w liczbie osiemdziesięciu zbrojnych pod wodzą burmistrza Jana von Loe, przywożąc ze sobą dwa działa i 4 rusznice wraz z niezbędną amunicją. Ten niewielki oddział nie wystarczył jednak do pokonania Krzyżaków i w przeciągu kilku następnych miesięcy rozrósł się on do potężnej formacji, finansowanej głównie z pieniędzy mieszczan toruńskich, dla których pokonanie Niemców oznaczało koniec kłopotów z transportem towarów na Wiśle - jednym ze sponsorów tego przedsięwzięcia był ojciec słynnego Mikołaja: Niklas Koppernig (Kopernik). Po sześciu miesiącach bezskutecznych prób zdobycia zamku w czerwcu 1461 roku Polakom udało się wykonać podkop pod murami i zająć warownię - w rękach krzyżackich pozostawała jednak wieża główna, z której Krzysztof Skopp prowadził obronę aż do 16 października. Po 11-miesięcznym oblężeniu wygłodzona i trapiona chorobami załoga skapitulowała, a twierdza została obsadzona przez Torunian, usiłujących w ten sposób zapewnić sobie zwrot kosztów wojennej wyprawy, obliczanych przez nich na 5000 grzywien.

Po podpisaniu porozumień II pokoju toruńskiego w 1466 roku miasto znalazło się w granicach Rzeczypospolitej, a zamek podzielono na dwie strefy: podzamcze zajęły wojska polskie, zaś część zasadnicza pozostała w rękach władz miasta Torunia, które oddały ją królowi Zygmuntowi I dopiero po spłaceniu zaległych poborów, co miało miejsce w roku 1520. Warownia stała się wtedy siedzibą królewskich starostów. Jeden z nich - Jerzy Konopacki Drugi dokonał w połowie XVI stulecia niewielkiej jej przebudowy, uzyskując wcześniej zapewnienie, że poniesione z tego tytułu nakłady zostaną wliczone w dzierżawę. Z przeprowadzonej w 1565 lustracji dowiadujemy się, że zamek pobierał od miasta coroczną opłatę w wysokości 109 florenów, 16 groszy oraz 6 fenigów, podczas gdy analogiczna pensja podstarosty wynosiła aż 40 florenów, pisarza 30, a służącego zaledwie 8 florenów.
kres paskudnych najazdów szwedzkich przypadł na czasy, kiedy starostwo świeckie podlegało królowej Marii Ludwice. Na początku października 1655 roku generał Henryk Horn rozbił pod miastem cztery hufce pospolitego ruszenia, wziął do niewoli polską piechotę i zajął fortecę, którą ogniem i prochami podminował i murów nadwątlił. Po wojnach ze Szwecją warownia nie wróciła już do dawnej świetności. Przy prowadzonej w 1665 roku lustracji pisano, iż zamek przez Szwedów zrujnowany i wewnątrz spalony tak, że tylko mury zostały, a nad kaplicą i ryntarzem dach zły i dziurawy. Były pod zamkiem chałupy, w których rzemieślnicy mieszkali i płacili do zamku na św. Marcina po florenów 10. Teraz te chałupy zniósł nieprzyjaciel i prowent zaginął. Pod koniec XVIII stulecia gmach pełnił już tylko funkcje mieszkalne, część pomieszczeń wykorzystywano też na magazyny soli. Z początkiem następnego wieku na polecenie władz pruskich rozpoczęła się rozbiórka zamkowych skrzydeł, powstrzymana decyzją Fryderyka Wilhelma II, który zainteresował się losem warowni i przykazał ją zrekonstruować. W latach 1843-45 odnowiono główną wieżę i odtąd średnio co dwadzieścia lat prowadzono tam jakieś prace, mające na celu ochronę zabytku przed kompletną ruiną.

Na początku XX wieku bezpośrednie sąsiedztwo warowni przeznaczono pod miejskie tereny rekreacyjne: od południa przygotowano boisko, a od północy wybudowano przystań sportów wodnych. Na zamku funkcjonowała też restauracja, natomiast od 1929 rozpoczęła tam działalność firma meblarska niejakiego Błachowskiego. Pod koniec II wojny światowej podczas walk o wyzwolenie miasta pocisk artyleryjski uszkodził wieżę, wyrywając dwa zęby krenelażu i częściowo niszcząc północną powierzchnię walca. Krenelaż wprawdzie odbudowano w latach pięćdziesiątych, ale przez kolejne dwie dekady zamek pozostawał bez jakiejkolwiek opieki. W roku 1970 rozpoczęły się najpoważniejsze od czasów średniowiecza prace budowlane. Podczas renowacji 1970-75 podwyższono mury, zwieńczono je gankami strzelniczymi - położono też strop, choć nie udało się odtworzyć oryginalnej wersji dachu. Odbudowano basztę północno-wschodnią, odtworzono cylindryczną klatkę schodową oraz postawiono piece z kanałami, którymi płynęło ciepłe powietrze pod posadzką. W dalszym etapie prac wypełniono wyrwy w murach, a starą zużytą cegłę zastąpiono zabytkową cegłą gotycką, wykonano stropy we wnętrzu wieży i niezbędną stolarkę, odtworzono fragmenty murów obronnych. Częściowo odrestaurowany gmach próbowano adaptować dla potrzeb kulturalnych. Na początku lat 80-ych organizowano tam wprawdzie różne spędy i imprezy, z czasem jednak nie użytkowany obiekt ponownie podupadł, stając się mekką dla lokalnych narkomanów, którzy w jego wnętrzach urządzili sobie melinę. Po roku 1989 coś drgnęło - w zarządzanych przez OKSiR murach organizowano koncerty, festyny, wystawy, a nawet msze dla członków klubu AA. W 1997 pojawił się nowy dzierżawca, realizując "ambitny" pomysł wykorzystania starej twierdzy jako platformy dla dyskotek i koncertów discopolo. Miasto jednak szybko rozwiązało z nim umowę i po krótkim remoncie (odbudowano m.in. zerwany w 1999 ząb krenelaża) 30.06.2002 nastąpiło uroczyste otwarcie zabytku dla zwiedzających.

Na budowę zamku komturskiego obrano wzniesienie na lewym brzegu Wisły, tuż przy ujściu Wdy. Aby wzmocnić obronność przyszłej twierdzy Krzyżacy zmienili koryto rzeczki, kierując jej wody wzdłuż północnych murów budowli. Zamek postawiono z cegły na kamiennej podmurówce na planie kwadratu o boku około 51 metrów, z czterema okrągłymi basztami na narożach wysuniętymi przed lico murów kurtynowych. Północne skrzydło wzniesiono jako budynek jednotraktowy i trójkondygnacyjny, kryjąc go czterospadowym dachem. Reprezentacyjne komnaty mieściły się na jego piętrze. Część wschodnią zajmowała kaplica św. Katarzyny o długości ok. 23 metry i szerokości 9 metrów. Boczne ściany kaplicy miały trzy pary wysokich okien (jest to cecha charakterystyczna zamków konwentualnych), pomiędzy którymi wisiało 37 łuków przypominających o stałej gotowości bojowej rycerzy zakonnych. W zachodniej części piętra mieścił się kapitularz, czyli główna sala zamkowa o długości ok. 21 metrów i siedmiu oknach rozmieszczonych podobnie jak w kaplicy. Parter skrzydła północnego wykorzystywano na piekarnię oraz magazyn zbożowy, zaś na poddaszu poprowadzono obronne ganki dla strażników. Skrzydło wschodnie posiadało także trzy kondygnacje. Pomijając piwnice, na parterze mieściła się słodownia oraz browar, natomiast piętro zajmowało dormitorium, kuchnia, zbrojownia i inne, niezbędne dla życia konwentu sale. Sporna wydaje się kwestia istnienia skrzydeł: zachodniego i południowego. Dziś nie pozostały już po nich żadne ślady i część historyków prezentuje pogląd, że w ich miejscu stały jedynie mury kurtynowe. Według przedwojennego badacza C. Steinbrechta budynki te jednak istniały: w skrzydle zachodnim mieścić się miała izba konwentu, mieszkanie komtura i pokój szatnego, natomiast piętro domu południowego miał w całości zajmować refektarz. Niezależnie od tego, czy budynki te kiedykolwiek w rzeczywistości funkcjonowały, ich mury zewnętrzne (lub mury analogicznych kurtyn - patrz ryc. Puffendorfa) z pewnością miały 13 metrów wysokości i wyposażone były w trzy rzędy wąskich gotyckich okien.

Wysoka na 34,5 metra wieża główna wzmacniała obronę bramy zamkowej, służyła także do obserwacji terenu, sygnalizacji optycznej, stanowiła ostatni punkt oporu dla uprzywilejowanej grupy obrońców, mieściło się w niej więzienie. W jej dolnych partiach znajdują się częściowo zasypane podziemia, położone poniżej poziomu rzeki Wdy. Średnica budowli wynosi 10,2 metra, a jedyne do niej wejście znajduje się na wysokości 13 metrów i wiedzie przez skrzydło północne zamku. Wieża liczy cztery połączone spiralnymi schodami komory wewnętrzne o szerokości ok. 4 metrów. Na najwyższej kondygnacji (pomijając sam jej szczyt) wymurowano kominek, przy którym zimą ogrzewali się strażnicy, a podczas walk gotowano smołę i wrzątek, aby poczęstować nimi podchodzących pod mury zamku wrogów. Wszystkie pomieszczenia ulokowano powyżej wejścia, poniżej zaś znajdowała się głęboka na 13 metrów studnia - loch. Szczyt pierwotnie kryty był stożkowym dachem z dachówek, ale podobno strażnicy uskarżali się, że wiatr zrywa dachówki i w XV(?) stuleciu zwieńczono go krenelażem z nadwieszonymi na kroksztynach półkoliście sklepionymi machikułami. Jest to typowo włoskie rozwiązanie i powstało ono zapewne już za polskich porządków w mieście. W 1866 dostrzeżono, że wieża pochyliła się o 45 centymetrów w stronę północno-zachodnią. Obecnie przechył ten wzrósł do około pół metra.

Z zamku do naszych czasów zachowało się częściowo odbudowane skrzydło północne z wieżą i basztą północno-wschodnią. Ze skrzydła wschodniego przetrwały jedynie przesklepione pomieszczenia piwniczne, ocalały także dolne partie wszystkich pozostałych baszt oraz krótkie fragmenty murów obwodowych. Będący pod opieką Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu zabytek można zwiedzać w sezonie letnim codziennie oprócz poniedziałków w godz. 10-18 (ostatnie wejście o 17). Udostępniona jest wieża główna i całe skrzydło północne z miniwystawą machin oblężniczych, zbroi, toporów, kusz, włóczni i dzid oraz zgrabną rekonstrukcją warowni sprzed ponad 600 lat. Z wyposażonej w potężny maszt wieży rozciąga się widok na miasto oraz dolinę rzeki Wisły, choć ze względu na (łatwe do sforsowania) barierki dostęp bezpośrednio pod same blanki jest nieco utrudniony. Dookoła zamku znajduje się mnóstwo zieleni i potencjalnych miejsc piknikowych. Przy wejściu jest stoisko z literaturą branżową. Bilet wstępu kosztuje 4 zł normalny i 2 zł ulgowy. Zwiedzanie grupowe można zgłaszać pod nr tel. 562-51-93. Kontakt z przewodnikiem 052-3301-351 (informacje z 2005 roku).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 278 wpisów278 173 komentarze173 2887 zdjęć2887 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
13.05.2017 - 23.07.2019
 
 
19.08.2015 - 22.07.2017