Zamek krzyzacki

Rano skoro swit, gdzies tak kolo 9 zjechalismy na brzeg Wisly. Przeprawilismy sie promem - dla panny Lee byl to pierwszy statek ktorym plynela wiec byla dosyc podekscytowana :D. Prom plywa tylko przy sprzyjajacym stanie wody wiec warto sie wczesniej dowiedziec czy plywa. Naszym zrodlem informacji byla wspomniana wczesniej pani z budki na parkingu ;-) Dosc ze przeprawilismy sie malym, trzysamochodowym promem i ruszylismy do Kwidzyna. A, prom byl za darmo.

A Kwidzyn? Piekny zamek, katedra "przyczepiona" do zamku i naprawde powalajace na kolana gdanisko :D.
Ale nie ma rozy bez kolcow - o ile w Gniewie przewodnik byl w cenie biletow o tyle w Kwidzynie trzeba za niego zaplacic ponad 40 zl. Pewnie przy wycieczce to nie robi znaczenia ale indywidualnie .... wiec nie bylo przewodnika. Pani ktora sprawdzala bilety troszke nas oprowadzila ale nawet porownania nie ma do tego co prezentowal Gniew. A pan strzegacy 2 zeber wieloryba, glowy nosorozca wlochatego, wypchanego zubra i zarysu tura na scianie chyba uznal nas za wielce podejrzanych bo chodzil za nami wtapiajac sie w sciane - nic nie mowil, na twarzy mial maske smiertelnej powagi i .... eee, w zamysle pewnie kompetencji. Muzeum .... takie pytanie, wieeeeem, retoryczne - czy do cholery w kazdym polskim muzeum musza byc wypchane zwierzeta??? Toz nic dziwnego ze w lasach nie ma rysi jezeli kazde muzeum musi miec wypchanego! No ale nic - wystawa o plebiscycie na Pomorzu tez pewnie by mnie znudzila gdyby nie ... wczesniejsze opowiadanie (znowu) przewodnika z Gniewx (Gniewu ? Gniewa ?). Za to wystawa narzedzi w gdanisku - super! No i jeszcze wystawa narzedzi do produkcji wyrobow z lnu wraz z prezentacja multimedialna. Duzy plus.

W katedrze grasuje przewodnik ale poniewaz wlasnie trwala suma .... obeszlismy tylko podziwiajac wnetrze - taaaa, to lubie - stosunkowo malo pozloty, za to kamien, cegla, zimne sciany. A na koniec niedawno otwarta krypta w ktorej pochowano 3 wielkich mistrzow zakonu krzyzackiego. I znowu - przemila pani ktora opowiedziala o krypcie.

Na sam koniec - miala byc pizza i jezeli wydaje sie wam ze znalezc pizzerie w Kwidzynie to pestka .... miasto w niedzielne poludnie przypominalo wymarle miasteczko z westernow (jedynie bez klebow trway niesionych wiatrem). Nikogo. Pusto. W oddali jakies dwie malolaty i nikogo wiecej. A jak juz w koncu trafilismy na pizzerie .... Danio i Jagoda Lee byli szczesliwi - utopili ja w morzu sosow wszelakich. Ja dostalem kawe z ekspresu - miala byc czarna byla ... chyba jakies cappucino ...no ale przezylismy. Nastepnym razem do Kwidzyna wybiore sie z wlasnymi kanapkami ;-). Ale w sumie tylko do gastronomii mam zarzuty - cala reszte warto zobaczyc ....

Zdjęcia (30)

Komentarze (1)