Jak to jest ze cala "Germanie" mozna przejechac w tym samym czasie co te 300km od granicy do Bydgoszczy? I byc przy tym mniej zmeczonym? I jak to jest w tym dziwnym kraju ze knajpy z obsluga karty na szlaku od granicy nie sa niczym normalnym? Mniejsza z tym - drogi w Polsce sa niewarte wspomnienia, wiele innych rzeczy rowniez. Sposob potraktowania klientow w pewnej jadlodajni przy granicy ponizej krytyki. To co warte jest wspomnienia to "kotlet z brontozaura". Bossszzzze, takiego gigantycznego schabowego w zyciu nie widzialem. Na skutek ,glownie,braku "zlotowek" i chamstwa obslugi w knajpie gdzie mozna byo placic karta jechalismy coraz bardziej wsciekli i glodni. Nie pamietam nazwy baru ani dokladnej lokacji - ale ...jak w przypadku kilku miejsc na swiecie, cytujac Terminatora - ja tu wroce. Mlodziez wyglodniala jak stado wilkow zapragnela schabowego. Dziwne bo panna Jagoda Lee to za miesem w tej formie ...dosc za zamowilem 3 schabowe. A dostalismy wspomniane 3 kotlety z brontozaura. GIGANTYCZNE.A cena byla normalna :D Dosc ze przemila pani na koniec zaproponowala ze polowa kotleta ktory pokonal Jagode moze byc zapakowana na droge zeby dziecko mialo sie czym pozywic. No po prostu nieslychane. Dosc ze humory nam sie poprawily znacznie. I pomimo deszczu ktory scigal nas od Niemiec jechalismy w wysmienitych nastrojach. Jest cos surrealistycznego w tym ze faceet i dwoje dzieci w wieku szkolnym jada noca w ulewnym deszczu samochodem, CD gra Rammstein lub ACDC a oni w chorku spiewaja - 'Cause I'm T.N.T. I'm dynamite albo Ich hab keine Lust, Ich brauch Benzin - to jeszcze rozumiem ale ...wjechalismy do Bydgoszczy spiewajac na pelny regulator:
We're all living in Amerika,
Amerika is wonderful,
We're all living in Amerika,
Amerika, Amerika.
choc bardziej pasowalo - I'm dirty, mean and mighty unclean :D
I tak dojechalismy do domu. Na dzieci czakala mama a na mnie kot.
.