Ile to już lat… albo …mniejsza z tym - po trzech latach ponownie ląduję w Maroko. Przeskok z brytolskiej zimy do marokańskiej zimy….ciepło, miło, przyjemnie… Tak, wiem – mimo trzech lat nie dokończyłem pisania poprzedniej relacji a biorę się za następną. Cóż – moja relacja i moja władza, a kto ma klawiaturę ten ma rację. No ale już na poważnie – trzy lata temu obiecałem Grażdance że wejdę z nią na Jebel Toubkal. Słowo się rzekło, więc trzeba było wrócić. Ale…na szczęście pojawił się Pączek który związał się liną z Grażdanką i uwolnił mnie od wysiłku dreptania na szczyt Atlasu
Od powrotu do Maroko jednak już nie dało się uciec, wiec w to piękne popołudnie lądujemy w Marrakechu. I od razu w oczy rzucają się zmiany – więcej kontroli, więcej formalności, więcej policji, więcej… W sumie na lotnisku aż tak bardzo nie rzuca się to w oczy, ale w mieście…a poza miastem…
Policja, wojsko, check pointy, patrol policyjno-wojskowy z długą bronią przed hotelem, maraton obstawiony wojskiem, policja i czym tam jeszcze, tajniacy po cywilnemu, tajniacy przebrani za biegaczy… a wszystko to bez śladu napięcia i nawet odrobiny atmosfery zagrożenia. Dość że przez cały pobyt nie czułem się ani przez chwilę zagrożony – a co jak co, ale instynkt samozachowawczy mam solidnie wykształcony. Ok., nazwijcie mnie tchórzem, mam to w kucyku, ale ja nie jadę tam gdzie może być niebezpiecznie. Wiec – jest bezpiecznie ale widać ze władze poważnie podchodzą do zagrożenia – to było 3 lata temu ale nie aż tak rozwinięte.
Wróćmy do naszej wesołej (czasami) gromadki - 6 osób: troje kierowców, troje biegaczy, troje górskich zdobywców, cztery babeczki, Pączek i jaa. Troje z nas biegnie półmaraton a troje wdrapuje na szczyt Atlasu. Zbiór biegaczy i zbiór wspinaczy nie jest rozłączny – Chrupek biegnie i drapie się …aaa, będzie bolało.
A i jest jeszcze coś – od kilku lat prześladuje mnie klątwa flaminga. Ale tym razem jestem zabezpieczony – siódmym, nieformalnym acz ważnym członkiem naszej grupy jest pan Edek. A w zasadzie PAN Edek. Pan Edek – problemorozwiązywacz i klątwołamacz. I uprzedzając fakty – tak, PAN Edek przydał się – rozwiązywał problemy, łamał klątwę i naginał szczęście na moją stronę.