Taaak, powinienem już wiedzieć że lądowanie o 3 rano to kiepski pomysł, przynajmniej jeżeli chodzi o wypad na weekend. No ale innego połączenia w przyzwoitej cenie nie było więc kolejny raz ląduję trochę po 3 rano w hotelu. Spać…4 godziny snu i pobudka na śniadanie po którym …aaa nie mogłem… zapadłem w podobny do letargu sen. Ponowna pobudka i zbieranie się do bardziej aktywnego wypoczynku…
Bułgaria i Rumunia dla angielskojęzycznego przewodnika to prawie to samo – są w jednej książce wiec powinny być podobnie wiarygodne.
Pierwsze zaskoczenie – jest drożej niż w Bułgarii. Może nie bardzo ale jednak drożej. Nauczony doświadczeniem zaznaczyłem sobie warte odwiedzenia lokale gastronomiczne. Plan zwiedzania jest nienachalny, tylko kilka miejsc do zobaczenia… Tym razem nie udało się zapamiętać win wartych kupienia, ale cóż – koniec języka za przewodnika…co się wypije i co posmakuje to się kupi. A i znowu będzie polowanie na gołąbki :D