Pierwsze co sobie pomyślałem wyglądając przez okno taksówki to że Helsinki wyglądają jakoś tak swojsko. To samo potwierdził Młody po przyjeździe – i dojście do tego zajęło mu jakieś 15min. Ha – moja krew! Nie mam na to żadnego namacalnego dowodu – język jest kompletnie inny, miasto wygląda inaczej (zwłaszcza wszechobecne drogi rowerowe- ale to temat na osobny poemat i pieśń pochwalną) …Jest inaczej ale swojsko. Zastanawiam się nad tym – może nie nazbyt intensywnie i nie permanentnie, ale od czasu do czasu, kiedy myśleć zaczynam to myślę. Swojskość nie jest związana z kibicami piłkarskimi – tak, kibicami a nie kibolami. Dwa razy wracałem do domu przejeżdżając rowerem koło stadionu w porze kiedy kibice tłumnie go opuszczali. Koło znaczy w odległości 5m od wyjścia: tłumy ludzi w barwach klubowych, młodzi rozbawieni, starzy i rozbawieni. Starzy? Na meczu? Bez obawy o to że ktoś obok będzie zamawiał 5piw ;-) i wybije im ostatnie zęby? Tak, i wyobraźcie sobie – tłum ludzi na chodniku, ścisk i ci wszyscy ludzie próbują nie zajmować scieżki dla rowerów i jedni drugich z tejże ścieżki ściągają… Wiec to nie swojska kibolskość.
Może to wszechobecne formalności i kwadratura koła w układzie mieszkanie-konto bankowe? Wiecie –żeby wynająć mieszkanie trzeba mieć konto, a założyć konto można jak się ma adres zamieszkania i najlepiej jeszcze dokument z magistratu że się tam zarejestrowało a to można dostać jak się przedstawi dokument z policji o zezwoleniu na pobyt wydawany na podstawie najlepiej umowy o pracę którą ja akurat mogłem podjąć po otrzymaniu zaświadczenia z …policji że mogę ją podjąć. No qrfa kwadratowe kółka drewniane! Ale nie – pani w banku stwierdziła: ok., adres i numer telefonu wpisze się później, gość na policji kręcił nosem na scan umowy i prosił o oryginał ale odpuścił jak mu powiedziałem że oryginał nie istnieje. Może odrobinę się zdziwił że podejmuję pracę na podstawie umowy która jako jeden i właściwy dokument nie istnieje… ale przyjął to jako coś normalnego, skasował opłatę kartą płatniczą i przybił pieczątkę. Trochę mnie to rozśmieszyło ale cóż robić – policjant przybija stempel zezwalam na zamieszkanie w momencie kiedy mam dopuszczenie do danych ….no tych takich tam ;-). No i coś zupełnie niepolskiego – wisi wywieszka że przyjmujemy petentów ww. sprawie od 12 jestem o 11:30 i …zostaję przyjęty, obsłużony i wszyscy są mili, nikt nie jest wqrfiony że jakiś petent przeszkadza mu w pochłanianiu kanapki. Więc to też nie to.
I nie jest to poczta. O nie! Poczta to prawdziwa instytucja –w holu domu w którym mieszkam jest wywieszka z nazwiskami mieszkańców. A na drzwiach dodatkowo tabliczka z nazwiskiem. Nie będzie – no to listów też nie będzie. Ale to jeszcze nie wszystko – po wynajęciu mieszkania trzeba udać się na pocztę, wypełnić formularz i dopiero wtedy można myśleć o otrzymywaniu korespondencji. W sumie całkiem miło, bo nie jest się zalewanym korespondencją przychodzącą do poprzedniego właściciela.
A już zupełnie inne podejście do śmieci – to naprawdę duży wyczyn zobaczyć śmieć taki jak puszka czy butelka. Cena butelki wody mineralnej może walić po oczach – w supermarkecie może ona kosztować 3euro. No dobra – weźmy tańszą, taką za 1,5euro. Po wnikliwym wczytaniu się w etykietę okazuje się że cena samej butelki to 0,40euro. Podobnie puszki – 0,15euro czy 0,20euro. Z taką puszka idzie się do sklepu, wkłada do maszyny w ścianie i …czary! Puszka się obraca, kod kreskowy jest odczytywany i kasiorka z kaucji naliczana. Więc skutek tego jest taki, że zobaczyć śmieć w postaci puszki czy butelki na ulicy to niezwykłe zjawisko.
Więc nie wiem dlaczego jest tak swojsko – może to coś powietrzu, a może to że chodniki i krawężniki które nie są jak pod sznurek? Może budynki… bez obrazy dla legniczan ale jakoś tak mi się Helsinki skojarzyły bardziej z Legnicą niż z Warszawą. Nie mam pojęcia. Ale … swojsko jakoś jest choć ani nie sielsko ani nie anielsko ;-)
PS. A Internet w Finlandii, a raczej dostęp do niego jest prawem człowieka. Więc mam bez umowy, w ścianie.