Dwie kobiety gonią mnie na północ i w związku z tym weryfikuję plany zwiedzania. Bardzo żałuję ale mam do wyboru niespodziewany nocleg w samochodzie albo właśnie gnanie do Estonii. Irytuje mnie takie oglądanie po łebkach, na szybko i bez żadnej refleksji, ale … lepiej tak niż wcale. Pompiany odwiedziłem bo leżały dosłownie na trasie – wystarczyło lekko zjechać z głównej drogi i już. I mam problem. Bo z jednej strony obiektywnie podobało mi się – ładny kościół, nie do końca zniszczony pomnik pamięci żołnierzy radzieckich, pomnik ku czci pamięci litewskich bojowników o wolność, niepodległość i litewskość … i tylko mały drobiazg który pewnie zupełnie bez sensu podniósł mi ciśnienie .To że część nagrobków jest nieczytelnych to wiadomo –upływ czasu wykrusza dbających o groby i w końcu nie pozostaje nikt kto mógłby zadbać o grób. Takie jest życie i już. Więc napisy pościerane przez czynniki atmosferyczne, spróchniałe krzyże …wszystko to jest normalne na starych cmentarzach. Czasami widać że to wandale zniszczyli nagrobki, czasami – jak na Rossie – widać że musieli się mocno nad zniszczeniami napracować. W Pompianach część krzyży poddała się rdzy, gdzieniegdzie na styku kamienia i metalu kamień popękał – być może pod wpływem mrozu? To wszystko normalne, tak już jest ale wqrw wielki poczułem na widok …ostatniej mogiły na parafialnym cmentarzu – ot ktoś sobie zrobił śmietnik na grobie. No niby racjonalnie – gdzieś te gałęzie musieli zostawić, no ale na grobie? I to do tego przypadkowo na polskim… Nie tropię polakożerców bo to prędzej wygodnictwo, głupota albo brak refleksji. No ale się odrobinę zagotowałem. W sumie w Pompianach na niewielkiej przestrzeni przed kościołem można zobaczyć kawał historii Litwy – kościół karmelitów z przełomu XVIII i XIX, kamienna dzwonnica z 1830 roku. Ładne. Podobno bardzo ładne jest wnętrze kościoła, podobno bo jak to na Litwie – wszystko było pozamykane. I obelisk/cmentarz żołnierzy radzieckich – w centrum wsi, a w tle typowe litewskie chaty, no i ten obelisk ku czci bojowników o litewskość. A historii najnowszej – że to Unia sfinansowała coś tam – może kawałek asfaltu a może wodociąg… więc czy warto się gotować o jakieś stare groby? Nie wiem, ale są takie chwile w życiu człowieka że dziękuje się losowi że nie ma pod ręką naostrzonej dzidy ;-)