Jadę i oglądam. Czasami zaliczam porażkę – następny obiekt który chciałem zobaczyć był ogrodzony i strzeżony. Przez wojsko. Zupełnie niechcący postanowiłem obejrzeć z lekka zrujnowany kościół na terenie wojskowym, ale z przyczyn wiadomych nie udało się. Trudno, zawróciłem Szerszenia przed szlabanem i pojechałem do Janakkala. Kolejny kościół, tym razem murowany a nie drewniany. Wybudowany w roku 1520, przebudowany w stylu imperialnym (Qrcze co to znaczy? I w stylu którego Imperium? Imperium kontratakuje?) w XIX wieku. Dzwonnicę dobudowano pod koniec XVIII… Ambona jest datowana na rok 1660 a kilka drewnianych figur jest z XV i XVI wieku. W sumie to nieważne – ładny wiejski kościół, kryty gontem, murowany z kamienia – wygląda trochę jak gość z przeszłości… Szkoda że foszasta pogoda nie pozwoliła na lepsze zdjęcia – bo to albo niebo było szaro-ołowiane, albo deszcz padał… Muszę się przyznać że trochę posiedziałem przed tym kościołem – tak bez celu, gapiąc się na dzwonnicę… ot, spodobało mi się, nikogo w pobliżu nie było … cisza, spokój i sterta kamieni którą ktoś 500 lat temu uformował. To właśnie w takich miejscach czuję że historia dotyka mnie brudnym paluchem ;-)
PS. Oczywiście przewodniki nawet słowem nie zająknęły się na temat tego miejsca. Czy to znaczy że jak już dotrę do miejscowości turystycznych to szczęka opadnie mi na asfalt???