Następnych kilka godzin jazdy i następnych kilkaset kilometrów nawiniętych na koła. Odświeżająca ;-) drzemka za kierownicą na parkingu supermarketu w Kemi, świeże ciastka i stara kawa z termosu – to się nazywa wypoczynek! Po minięciu Rovaniemi i wioski Św. Mikołaja jestem już w zasadzie w Laponii. Jeszcze tylko ostatni przystanek przed osiągnięciem celu podróży – Sodankylä. Po wycofaniu się Finlandii z II Wojny Światowej i zawarciu separatystycznego rozejmu z ZSRR sytuacja w Laponii nieco się skomplikowała – wojska niemieckie, do tej pory sojusznik, stały się nagle przeciwnikiem – rozejm z Rosjanami zmuszał Finlandię do walki z III Rzeszą. W praktyce skończyło się to wycofaniem Niemców na tereny Norwegii i … spaleniem wszystkiego w Laponii na północ od Rovaniemi. Wycofujące się wojska niemieckie uskuteczniały taktykę spalonej ziemi i w efekcie w Laponii nie ma starych kościołów – ten w Sodankylä ocalał i jest najstarszym kościołem w Laponii (zbudowany w 1689!). A że jest po drodze…