Geoblog.pl    Archi    Podróże    Finlandia. Na dłużej    Czy warto do Vardø?
Zwiń mapę
2015
05
lip

Czy warto do Vardø?

 
Norwegia
Norwegia, Vardø
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2744 km
 
Jadę sobie przez Norwegię. Radośnie i w sumie bezrefleksyjnie. Tu popatrzę, tam obejrzę, tu wyskoczę z Szerszenia żeby zdjęcia zrobić. Jest fajnie – czasami pada deszcz a czasami świeci słońce. No dobra – przydałby się ktoś żeby się ochami i achami podzielić, ale jak nie ma to trudno. Tak naprawdę to dziób mam ciągle otwarty, szczęka opada w podziwie – w sumie nic szczególnego, ale całokształt jest uwodzicielski. Tak, to dobre słowo –całokształt uwodzi prostotą, naturalnością i surowością. Tu nie ma strzelistych kamiennych/ceglanych budynków, nie ma zabytków. Wszystko (no prawie wszystko) jest drewniane, proste, surowe. Przytulone do kamienistego gruntu. A!!! Gdzie mogę dać „lajka”? Cholera – lubię to!
Trafiam na muzeum poświęcone partyzantce norweskiej. Mały obelisk, naprawdę nic wielkiego. Dookoła kilka domków… qrcze, rozumiem – partyzanci w lesie, w górach… ale tutaj? Nie miałem pojęcia!

Jestem u celu małego rajdu do Norwegii. Trochę pagórków, kilka zakrętów i wspięcie się na ostatnie wzgórze. Szerszeń mruczy sobie a ja zastanawiam się czy było warto. No bo niby piękna przyroda – ok., drewnianość budynków – ok., mało ludzi- bardzo ok, pogoda w sumie w miarę – ok., nawet tyłek nie bardzo boli i odcisków na czterech literach nie mam. No ale żeby jechać 1600km tylko po to żeby zobaczyć maleńki fort, kilka armatek, trochę ładnej militarnej architektury – ładne, ale w sumie nic wielkiego ani szczególnego, nic czego wcześniej nie widziałem. Vardo położone jest na wyspie, którą widać teraz z tego ostatniego wzgórza – fortu nie widać bo położony po drugiej stronie wyspy. No i to jest fort –płaski, wtopiony w ziemię, kamienne mury ma pokryte warstwą ziemi żeby amortyzować uderzenia kul armatnich. Więc – fortu nie widać, ale wielką białą kopułę kryjącą nowoczesny radar jak najbardziej. Akurat słońce przebiło się przez chmury i wygląda to tak śródziemnomorsko a nie polarnie! Dobra, komu w drogę temu kopa – nie lubię tuneli, nawet dużych i solidnych. Ten jest dość krótki – marne 3 kilometry, ale za to biegnie 88 metrów poniżej poziomu morza. Brrrr, nie lubię …
Fort jest … będę się powtarzał – uroczy. Małe cacuszko architektury militarnej. Każdy facet powinien mieć coś takiego. Serio. Jest niewielki, taki jednorodzinny ;-) – w środku budynki magazynowe, mieszkanie komendanta, składy amunicji… cacuszko. W środku oczywiście ani żywej duszy, pełna samoobsługa – należność za bilet wrzuca się do skrzynki i … można zwiedzać. Na murach kilka starych armat i coś co wygląda może nie na nowe, bo stare jest na pewno, ale na coś co przy odrobinie wysiłku najprawdopodobniej dało by radę wystrzelić.
Militarystyczne hobby zostało zaspokojone – jeszcze tylko rzut oka na pobliski kościół. Nic specjalnego ale … niedaleko kościoła, na brzegu morza widać coś co wygląda jak skrzyżowanie wyrzuconego na ląd wieloryba z terminalem promowym. Za cholerę nie wiadomo co to może być. Dopiero tablica informacyjna uświadamia mi że to pomnik (?) upamiętniający polowanie na czarownice z XVII wieku! Tablica informuje takich niedzielnych zwiedzaczy jak ja że w Finmarku spalono w czasie polowań na czarownice największą w Norwegii ilość ofiar. I właśnie to coś – ciężko znaleźć właściwe słowo na ten monument – zbudowane w pobliżu miejsca kaźni upamiętnia ofiary. Dlaczego mam trudność z nazwaniem tego czegoś? To konstrukcja składająca się z napinających lin i mocnego materiału – wygląda jak ogromna gąsienica – z maleńkimi okienkami. W środku drewniany pomost i dziesiątki bardzo słabych żarówek wiszących na kablach. A na ścianach notki o spalonych „czarownicach”. Wszystko to drga w podmuchach wiatru, porusza się … mroczny długi korytarz… dziwne, bardzo dziwne uczucie, nie mroczne, raczej posępne z taką wielką łapą która spada w ciemnościach na ramię. Niesamowite – nie mam pojęcia co można tu czuć kiedy nie jest się w środku samemu, ale ten jeden raz samotność … brakuje mi słów, dość że warto było tu przyjść i zobaczyć jak to wygląda. A przy wyjściu następna niespodzianka – konstrukcja z ciemnego szkła a w środku sceneria jak z aktu egzekucji. Genialne! Nie przepadam za sztuką nowoczesną – nie znam się, nie czuję jej, wydaje mi się za bardzo przekombinowana, udziwniona. No „artysta” który owinie się metalową folią albo postawi muszlę klozetową jako rzeźbę … no nie działa to na mnie. Ale to coś – pomnik ku czci ofiar polowań na czarownice – jest genialne, trafia w serce a może w rozum. To jest sztuka! Więc jeżeli ktoś zabłądziło Vardo – warto tu przyjść, olać fort – ta gąsienica jest lepsza. I tylko zastawia mnie ile czasu nietrwały materiał wytrzyma?
Krótka wizyta w Vardo kończy się ponownym przejazdem przez tunel. I znowu 88mpnm. … brrrr. I co teraz? Ha – najważniejsze że jeszcze raz udało się przeżyć ;-). Dwa razy jazda tunelem i kilka godzin robienia za ruchomy cel! A co, nie powiedziałem? Taa, przez ostatnie kilka godzin robiłem za ruchomy cel dla rosyjskich rakiet z głowicami nuklearnymi. Tak właśnie – radar w Vardo jest elementem systemu wczesnego ostrzegania i monitorowania rosyjskich rakiet nuklearnych, i jest oficjalnie na liście celów dla tychże. No więc co teraz? Z Vardo można wrócić na południe albo …to sobie pojadę na północ, a co ;-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (25)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 278 wpisów278 173 komentarze173 2887 zdjęć2887 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
13.05.2017 - 23.07.2019
 
 
19.08.2015 - 22.07.2017