No qrna nie mogłem się powstrzymać:
Muśnięcie młotem Thora, pieszczota piorunem czy uderzenie skrzydła bojowego motyla to nic przy klątwie flaminga. Flaming to bestia – podstępna, nieustępliwa, cierpliwa, pomysłowa i zbrodniczo zawzięta. I to właśnie ja mam z nią na pieńku.
Fabuła kolejnego Bonda to nuda, nuda, nuda i brak wyobraźni. Flaming…ooo, ten to ma wyobraźnię! Pierwszy raz nasze drogi skrzyżowały się na dnie wyschniętego jeziora, na Cyprze. Gdy z planem podglądania z ukrycia co też Flaming wyczynia dotarłem na miejsce skąd według informatora można to było robić … wpadłem w zasadzkę. Zupełnie nie terenowy Nissan zakopał się w błocie i kosztem ogromnego wysiłku i poświęcenia śpiwora – cudzego na szczęście – udało się z pułapki wydostać.
Drugi atak nastąpił w Maroko – Afryka dzika i gorąca – ale jako się powiedziało Flaming ma wyobraźnię: zaatakował w czasie przekraczania Atlasu, zasypał śniegiem i zostawił na pastwę dzikich kóz. Tylko odsiecz kawalerii dla niepoznaki zamaskowanej pod postacią pługów śnieżnych, odsiecz która nadeszła w zupełnie nieoczekiwanym momencie i uwolniła z objęć afrykańskiej zimy, i pozwoliła na ucieczkę.
Kolejny raz nastąpił w Republice Naddniestrza – obrzydliwej parodii państwa, mafijnej enklawie pełnej okopanych BWPów i czołgów, check pointów i umundurowanych panów w komicznie wielkich czapkach. Flaming zmienił podejście – zamiast unieruchamiać samochód w miejscu gdzie śmierć z nudów groziła już po kilku dniach – unieruchomił kierowcę. Cóż, zostałem aresztowany za przekroczenie granicy której nie ma, oskarżony o nieuiszczenie opłaty którą uiściłem, ucieczkę przed funkcjonariuszami państwa które nie istnieje. Tu Flaming poszalał na całego! Tylko dzięki opłaceniu skorumpowanych funkcjonariuszy kolejny raz udało mi się uciec…
I kiedy nic – qrfa, kolejny raz! – nie zapowiadało kolejnego ataku, zwłaszcza po niedawnym udaremnieniu flamingowego spisku … to bydlę zmieniło podejście! Do tej pory operowało z zasadzki, z ukrycia, poprzez wynajętych zbirów. A w ostatni weekend? Gdy jechałem do Walii sądziłem że dane mi będzie włóczyć się po walijskich pagórach, pić cydry i słuchać zbereźnych piosenek. I myślałem że się udało – przebłagałem walijskie duchy gór darami: alkoholem, jedzeniem i ofiarą z Królika. A Flaming zwołał kumpli, zrobili zasadzkę i … kiedy myślałem że udało się uciec i w końcu powrócić do Finlandii… okazało się że Walia miała tylko odwrócić moją uwagę. W czasie kiedy ja obłaskawiałem kumpli Flaminga w Walii on uderzył w Finlandii. W czasie mojej nieobecności uprowadził w nieznanym kierunku Zielonego Szerszenia i teraz żąda okupu za jego konie mechaniczne. Nie wiem co robić, chyba jak go dopadnę to go rozszarpię – znaczy Flaminga a nie Szerszenia!
Co robić???
Tłumaczenie dla niezorientowanych.
Klątwa flaminga to przekleństwo które mnie prześladuje. Żeby miało miejsce muszą być w to zamieszani:
Wiola – wyzwalacz klątwy, nie ma znaczenia jak jest daleko, klątwa ma zasięg ponad 2 tys. km
Flaming – różowe ptaszysko – live, zdjęcie, wspomnienie flaminga, słowo flaming, flaming w każdej postaci
Jaa – katalizator klątwy, niewinny osobnik jak Hiob dotykany tym ….(autocenzura wycięła)
Samochód – obiekt klątwy
Wszystko co napisałem to prawda – zakopanie się w błocie na dnie jeziora, śnieg w Maroko i odsiecz pługów śnieżnych, aresztowanie na granicy i obecne zniknięcie – wywiezienie – Szerszenia: w czasie kiedy pojechałem na flamingową imprezę do Walii pewna firma postanowiła zmalować coś na mojej ulicy. No i wywiozła mi samochód w jeszcze bliżej nieznanym kierunku. No dupa no…
Sezon na flamingi uważam za otwarty!